poniedziałek, 2 września 2013

Majdanek

Wiele jest smutku w naszej historii, wiele miejsc, w których zatrzymuję się z zadumą i smutkiem, naznaczonych krwią i śmiercią. O jednym z takich miejsc chciałam dziś napisać.
Majdanek - niemiecki obóz koncentracyjny na terenie Lublina, budowany od jesieni 1941 r, miejsce śmierci ok. 80.000 osób. Więzieni byli tu zarówno mężczyźni jak i kobiety, ale nie brakowało również dzieci. Pochodzili prawie z 30 państw, przeważali Polacy i Żydzi. Obywatele Polski, Związku Radzieckiego i Czechosłowacji.
Obok Pomnik - Brama Walki i Męczeństwa symbolizujący granicę świata na wolności i zamknięcia stojący na miejscu bramy do obozu.
Z daleka obóz wygląda jak scenografia do filmu, kilkanaście baraków, wieżyczki strażnicze, ogrodzenie z drutu kolczastego -  i dopiero kiedy poznaje się historię jego powstania, kiedy czyta się wspomnienia więźniów zaczyna docierać, że jest to miejsce wielkiego cierpienia i wielkiej tragedi ogromnej ilości ludzi.
Więźniów transportowano pociągami towarowymi lub samochodami, a potem prowadzono do obozu.
Pozwolę sobie zacytować fragmenty relacji więźniów, one przemawiają najmocniej.
Mordechaj Sztrygler :"Przybyliśmy na Majdanek.Widać było, że tam, w dole wśród sieci drutów poruszają się ludzie.  Mnóstwo parkanów z drutów kolczastych odgradzało pole od pola, dzieląc świat na ogromne czworoboczne skrzynie. Zaczęto nas gnać krzywymi, zamaskowanymi dróżkami. Co parę minut otwierały się drzwiczki z drutu kolczastego, a za nami się z powrotem zatrzaskiwały. W końcu ujrzeliśmy ogromny goły plac, a tam tysiące wystraszonych ludzi.Jedni leżeli, inni w rozpaczy biegali z miejsca na miejsce."
Obóz koncentracyjny otaczało podwójne ogrodzenie z drutu kolczastego. Podłączone do niego były przewody wysokiego napięcia. Wzdłuż ogrodzenia była wydzielona tzw strefa śmierci, na którą nie wolno było wchodzić więźniom. Zarówno przy wejściu jak i wzdłuż ogrodzenia postawiono wieże strażnicze. Wartownicy, którzy w nich pilnowali więźniów byli wyposażeni w reflektory i karabiny maszynowe.

Obok tzw. kabina esesmańska.
Jerzy Kwiatkowski :  "Nadchodzi kilku esesmanów i każą nam wejść do pustego baraku. Tam musimy się szybko rozebrać i trzymać w ręku wszelkie przedmioty wartościowe oraz odzież. Stoimy nadzy i czekamy. Wywołani rozstają się ze swoimi ubraniami i zapasami żywności. Wreszcie każą nam przechodzić do łaźni. Nago i boso biegniemy po zamarzniętej ziemi do sąsiedniego budynku, oddalonego o około sto metrów. W zimnej szatni siedzi kilku fryzjerów, którzy strzygą nam włosy na głowie, wąsy, włosy pod pachami, na całym ciele."
Niemieckie obozy koncentracyjne sprzedawały włosy firmom przerabiającym je na filc i włókno wykorzystywane do celów przemysłowych.
Relacja Georga Gronera : "Więźniowie musieli przejść koło członków SS i byli wysyłani albo do  baraków łaźni, gdzie byli kąpani, następnie przebierani i rozdzielani na pola więźniarskie,  albo, jeśli byli starzy i chorzy stanąć z boku, gdzie musieli czekać, dopóki cały transport nie przejdzie przed komisją SS. Potem musieli udać się do przedsionka łaźni i tam się rozebrać. Zapędzono więźniów do małej kamiennej komory gazowej i zagazowano. O ile sobie dobrze przypominam, nie trwało do dłużej niż pięć minut i nie było już słychać żadnych krzyków."
Więźniowie, którzy przekroczyli bramy więzienia byli kąpani i dezynfekowani. Najpierw lodowaty prysznic, a później kąpiel w środku dezynfekcyjnym. W czasie pobytu w obozie rzadko organizowano kąpiel, dezynfekcję czy zmianę bielizny.
Relacja Andrzeja Stanisławskiego : "Nas pogoniono na mróz. Popędziliśmy nago i boso podczas siarczystego mrozu do baraku z tablicą łaźnia. Tępymi maszynkami ścięto nam resztki włosów, wepchnięto do brudnej sali. nagle z pryszniców chlusnęła lodowata woda - podniósł się wrzask, że zimna. Za parę sekund z sitek lunął ukrop wraz z kłębami pary. Chcieliśmy uciekać - nie było gdzie, zaś stłoczonych na skraju kijami i pejczami wganiano pod gotujący się prysznic. Za parę sekund znowu strumień lodowatej wody - byliśmy po kąpieli. Lecz zaaplikowano nam jeszcze dodatkową "kąpiel" tym razem w betonowej kadzi z karbolem. Nazywano to ironicznie "dezynfekującą kąpielą" i kijami pilnowano, żeby nikt się od niej nie wymigał".
Mordowano więźniów gazami trującymi (dwutlenkiem węgla lub cyklonem B). Większość osób zgładzonych w komorach gazowych było to Żydzi - głównie kobiety, dzieci i osoby starsze).
Buty ofiar "Akcji Reinhardt".
Mienie więźniów było odbierane przy wejściu do obozu, a oprócz tego w obozie w Majdanku były gromadzone również obuwie Żydów, których mordowano w obozach zagłady "Aktion Reinhardt". Przeglądano buty w poszukiwaniu złota i kosztowności, a następnie sortowano. Posortowane obuwie, podobnie jak i inne przedmioty wysyłano do instytucji niemieckich.
430 tysięcy par butów znaleziono tuż po likwidacji obozu.
Wspomnienia więźnia Doleckiego : "Po skończonym apelu, jeżeli nikogo nie brakowało, pada komenda, aby sformować komanda do pracy. Wtedy każdy więzień idzie do swojego komanda. Na polu pozostają chorzy i trupy oraz ekipa więźniów porządkowych. Zadaniem ich jest pozbierać trupy i odwieź do krematorium a chorych do szpitala, z którego prawie nikt nie wraca. My zostajemy odprowadzeni przez esesmana pod pryzmę kamieni, które kazano nam przenieść na inne, odległe o blisko kilometr miejsce. Przenoszenie cegieł i kamieni musi być robione w największym pośpiechu. Po parokrotnym zaniesieniu kamieni i powrocie czujemy się zupełnie wykończeni. Traga wypada z rąk. Stoi esesman z knutem i każdego, kto chciałby chociaż na chwilę wyprostować się.
Stefania Perzanowska : "Władze obozowe miały wypróbowane i ustalone metody, które szybciej i pewniej doprowadzały do wyniszczenia niż obozowa nędza. Była to metoda terroru i pastwienia się nad bezbronnymi kobietami. Bicie przy każdej okazji i bez okazji. Bicie pejczem po głowie na apelu, pięścią po twarzy, gumą lub laską na specjalnym koźle. Bili wszyscy. "
Na początku w dużej ilości baraków nie było żadnego wyposażenia. Więźniowie otrzymywali jedynie sienniki, które były rozkładane bezpośrednio ba podłodze lub gołej ziemi. Potem wstawiono prycze. Do przykrycia był cienki koc, a dziurawy barak był ogrzewany przez dwa małe piecyki.
Edward Karabanik : "nas umieszczono w jednym z bloków po prawej stronie pola. Barak ten nie był urządzony. Nie było ani pieca, ani światła, ani łóżek. Zajęliśmy się zatem urządzaniem go. Udaliśmy się do bloku celem pobrania koców, sienników, słomy i jakiejś porcji żywności. Dach bloku był zapadnięty, na skutek tego materiały znajdujące się wewnątrz
były przemoczone, wilgotne, a nawet mokre. Z innego bloku dostaliśmy łóżka drewniane trzypiętrowe. Do wyżywienia dano nam chleb bardzo niesmaczny, bo zmieszany z trocinamu drewnianymi i posłano nas po napój do kuchni polowej. Tam otrzymaliśmy czarną polewkę. Ta polewka i chleb były naszym śniadaniem. Pieca, jak wspomniałem, na bloku nie było. Temperatura, mimo, że na dworze nie było więcej jak -2 do -4 stopni Celcjusza, była ta sama i na bloku, a dziury w ścianach i brak szyb w oknach potęgowały oziębienie wewnątrz.
Krematorium - ciała więźniów przed spaleniem były sprawdzane, czy nie ma złotych zębów, protez.
Relacja Jerzego Kwiatkowskiego : "Ostatnio zaczynają do krematorium przyjeżdżać szare autobusy zatłoczone cywilami. Więźniów pracujących przy budowie VI pola wycofuje się wtedy z roboty i spędza do jakiegoś baraku, ale zawsze któryś się ukryje i podpatrzy. Koledzy opowiadają, że skazańcy muszą parami zbiegać do głębokich rowów, gdzie esesmani strzelają do nich z ręcznych karabinów maszynowych. Jeżeli samochód przywiezie zaledwie kilka osób, wprowadza się je do krematorium i rozstrzeliwuje w pomieszczeniu, gdzie leżą trupy czekające na swoją kolej do pieca."
Pomnik Walki i Męczeństwa - Mauzoleum, w którym złożono prochy pomordowanych więźniów oraz fragment Drogi Hołdu i Pamięci łączącej Mauzoleum z Bramą.
W tym miejscu zakończyłam spotkanie z przeszłością w Majdanku, ale moje myśli jeszcze długo krążyły wokół obozu.
Oddałam dziś głos byłym więźniom obozu, bo tylko ich słowa potrafią przekazać historię zawartą w każdym kamieniu tego terenu. Ich słowa były na tablicach w barakach na terenie niemieckiego obozu w Majdanku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz