Moja pierwsza bombka wykonana techniką karczochową.
Wystarczy kilka metrów wstążeczki, kilkadziesiąt szpileczek, sporo cierpliwości i można zrobić naprawdę piękne rzeczy.
Uczę się na błędach.
Popełniłam błędy, które wyszły już na początku pracy.
Zbyt wąska wstążeczka do zbyt dużych elementów.
Niepotrzebnie zaopatrzyłam się również w ogromną ilość wstążeczki.
Mam nadzieję, że kiedyś ją wykorzystam.
Na początku pocięłam 1,60 cm na 4 - ro cm kawałki. Dało mi to 40 kawałeczków z
każdego koloru – mam trzy kolory. Po zakończeniu pracy będę wiedzieć czy to
dużo czy to mało. Okazało się, że dwa kolory wykorzystałam całkowicie, brakło jednego, musiałam dociąć ponad metr wstążeczki.
Tak wąską wstążeczkę (12 mm) mogłam pociąć na krótsze
kawałki. Dużą kulę, którą pierwotnie miałam w planach zamieniłam więc na wąski sopelek.
Wniosek na przyszłość : dopasować szerokość wstążeczki do
wielkości wykonywanej pracy , a długość kawałka wstążeczki do jej szerokości.
Trzeba zwracać uwagę na to, które szpilki wciska się do
końca, a które będzie się wyciągać.
Kilka wcisnęłam zbyt mocno i miałam lekki problem z ich wyjęciem.
Przypinając wstążeczki należy pamiętać o zasłanianiu
szczelinek między nimi.
Trzeba tylko trochę czasu i mnóstwo cierpliwości, a efekt
będzie naprawdę świetny. Do ideału mi
jeszcze sporo brakuje, ale przecież robię dla siebie, więc po prostu wybaczam
sobie te małe niedoskonałości. Poza tym jest to ręczna robota i takie lekkie
mankamenty, jak nierówności dodają tylko pracy uroku.
Pierwsza moja praca techniką karczochową, ale już wiem, że nie ostatnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz