Byłam tam wiele razy, dziś trafiłam po raz kolejny. Bardzo się cieszę, że pojechałam, zobaczyłam i ... porozmawiałam. Spotkałam tam niezwykle ciekawą osobę, panią Teresę, która jest poetką, wydała przynajmniej dwa tomiki poezji, a przynajmniej ja o tych dwóch wiem. Spotkałam ją przy kościele, gdzie opiekuje się skromnym Ogrójcem. Niezwykła kobieta, chodząca kronika Niepołomic. Tak to już bywa, że wystarczy odpowiedzieć uśmiechem na uśmiech, dobrym słowem na dobre słowo i można usłyszeć niezwykłe opowieści. Opowieść o historii poezją pisanej.
Jedną z opowieści była historia o cudownym obrazie św. Boromeusza sprowadzonym przez, a właściwie na życzenie sparaliżowanej od 11 lat księżnej Anny Branickiej z domu Myszkowskiej, żony Jana Ruszcz Branickiego. Pani Teresa opowiadała tak, że przed oczami miałam procesję wyruszającą z zamku niepołomickiego do kościoła. Procesja podążała drogą królewską za cudownym obrazem. Jak głosi opowieść, Anna wyzdrowiała, a cudowny obraz św. Boromeusza niejeden raz ukazał swoją cudowną siłę. Niestety kościół był zamknięty, tak więc nie udało mi się wejść do środka, zdjęcie wnętrza zrobiłam przez szybę,ale to już przypadłość naszych czasów. Kiedyś kościoły były cały czas otwarte dla wiernych, teraz otwarte są tylko ich przedsionki.
Kościół p.w. Dziesięciu Tysięcy Męczenników ufundował
król Kazimierz Wielki w połowie XIV w. Do dnia dzisiejszego zachował się w archiwum parafialnym dokument z maja 1350 r potwierdzający utworzenie w Niepołomicach parafii. Z pierwszej gotyckiej budowli zachowało się prezbiterium z gotyckimi oknami i "stara zakrystia" z fragmentami malowideł z XIV w. Obecnie kościół jest jednonawowy z dwoma dostawionymi kaplicami Branickich i Lubomirskich.
Kolejna opowieść dotyczyła mozaiki na ścianie kościoła, a dokładniej na
ścianie kaplicy powyżej wspomnianej kaplicy św. Karola Boremeusza. w
Niepołomicach przedstawiającej Jana Pawła II składającej się z ponad 25
tysięcy fragmentów, zrealizowanej w watykańskiej pracowni mozaiki na
specjalne życzenie mieszkańców miasta. Nieprzypadkowo właśnie tam. Do
Niepołomic, do swojego patrona niejednokrotnie przyjeżdżał Kardynał,
Karol Wojtyła.
Jak już wspomniałam pani Teresa jest kopalnią wiadomości o Niepołomicach. Inna opowieść, którą dziś usłyszałam dotyczy pomnika, a właściwie fontanny, która stoi na niepołomickim rynku. Dziś woda z fontanny się nie lała, więc niech będzie pomnik, przedstawiający Justynę, córkę leśniczego, która zabiła bełtem z kuszy tura ratując życie króla Stefana Batorego podczas polowania. Historia niezwykła, warta uwiecznienia w postaci pomnika.
Z placu przy kościele bardzo dobrze widać Zamek. Pamiętam go jeszcze jako zrujnowany w dużej mierze budynek, w którym mieściła się Izba Porodowa, poczta, biblioteka... (zdjęcie obok jest fotografią zdjęcia umieszczonego na ścianie zamku).
Jeszcze kilka lat temu pachniał świeżością, czystością, pięknie wyglądał. Dziś zauważyłam już ślady zniszczenia na zewnętrznych murach zamku. Dach też już zaczyna nosić na sobie patynę lat, ale w dalszym ciągu jest to miejsce z ogromną historię.
Król Kazimierz Wielki wybudował w połowie XIV w zamek, który miał pełnić funkcje obronne, miał strzec przed atakami ze wschodu skarbów Małopolski - kopalni soli w Bochni i Wieliczce oraz szlaku handlowego z Krakowa na Węgry. W kolejnych wiekach zwoływano tutaj zjazdy koronne, odprawiano sądy. Tutaj też zatrzymywali się królowie przed polowaniami w Puszczy Niepołomickiej. Było to idealne miejsce do wypoczynku. Zamek był kilkukrotnie przebudowywany i zmieniał swoje funkcje. W 1991 przystąpiono do prac renowacyjnych, których efekt widać w dniu dzisiejszym.
W zamku organizowanych jest wiele imprez, dziś był koncert finałowy Małopolskiego Konkursu Sygnalistyki Myśliwskiej "O Róg Zbramira" - muszę przyznać, że z ogromnym zaciekawieniem zerkałam na odświętnie ubranych sygnalistów spacerujących po dziedzińcu zamku i wokół niego i wsłuchiwałam się w nawoływanie instrumentów muzycznych.
Dziedziniec ozdabiają malownicze krużganki. .
Na głos jednego rozlegały się następne. Dziś Niepołomice rozbrzmiewały dźwiękami muzyki.
Tuż u podnóża zamku jest osada, a właściwie tylko kilka chat w miejscu nazwanym Podegrodzie. Szkoda tylko, że ogrodzone i nie mogłam obejrzeć chat z bliska. .
Drewniane, liczące sobie ponad 100 lat budynki zostały tu przeniesione z terenów wiejskich gminy Niepołomice. Ciekawa historia wiąże się z kuźnią, która jest na terenie tego miniskansenu.
Otóż powstała ona z rozebranych w związku z rozbudową drogi (węzła S7) zabytkowych obiektów wiejskich stojących niegdyś w okolicach Nowej Huty. Budynki te
miały zostać przekazane do skansenu. Niestety żadna z instytucji nie chciała ich przyjąć. Jedynie Fundacja Zamku w Niepołomicach wyraziła chęć ich przejęcia, miały być zrekonstruowane. Niestety tylko część materiału z rozebranych chat nadawała się do użytku i z nich właśnie wybudowano kuźnię, która jest widoczna po lewej stronie na zdjęciu. Przez pewien okres czasu zabytkowe wiejskie domostwa były uważane za zaginione, a w jednym z artykułów prasowych padło zapytanie krakowskiego radnego :"Jakim cudem można zgubić chaty" - pytanie było skierowane do urzędników krakowskich.
Szkoda, że chat nie ma w całości. Były rzadkim przykładem architektury wiejskiej w Krakowie.
Jeśli już mowa o architekturze. to oczywiście wypatrzyłam kilka perełek, które sprawiają, że zaczynam się czuć jakbym przebywała w innym świecie.
Obok budynek Zespołu Szkół Imienia Jana Pawła II, na południowej ścianie wieży widoczny zegar słoneczny oraz łacińska sentencja: Patrzcie zatem uważnie w jaki sposób macie postępować, nie jak niemądrzy, lecz jako mądrzy wykorzystujący czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz